Czasem trzeba się kopnąć... :)



Miewam gorsze dni. Takie dni jak ten. Jak trzymać się myśli, że jestem piękna i wartościowa w chwilach, gdy sama w to nie wierzę?

Nie odpowiem na te pytania jednoznacznie, bo sama mam z tym problem. Ale przedstawię Wam swoje sposoby na taki dołek.

1. Terapia filmowa
Jako, że jestem kinomaniakiem, pierwsze co robię aby poprawić sobie humor to włączam kojący film. Mam dwa dzieła pierwszego wyboru (którym poświęcę kiedyś osobne posty, więc nie będę się rozpisywać):
"Mój chłopak się żeni" - pewnie duża część z Was to kojarzy. Tak, ten film pomaga!
"Frances Ha" - mój ukochany film, dlatego, że opowiada... właściwie to o mnie ;)

Warto znaleźć sobie film, który Cię "przytuli". Myślę, że każda z nas ma taki jeden lub dwa, które pomagają bez względu na wszystko. Choć trochę.
Ważne, żeby Twoim filmem, nie było jakieś romansidło, które Cię bardziej zdołuje w byciu singlem... Ale tylko Ty wiesz co tak na Ciebie działa.

2. Terapia przyjacielska
Prawda znana od wieków - wśród ludzi zawsze będzie Ci lepiej. Tak, to dotyczy również introwertyków (sama nim jestem), różnica tkwi w sposobie spędzenia czasu a nie w ilości osób, która Cię otacza. Dopóki są to Twoi przyjaciele, lub dobrzy znajomi - wiesz, że będzie Ci lepiej. Kręgle, gry planszowe, impreza czy spacer z przyjaciółką - wszystko jedno. Tylko nie zamykaj się gdzieś sama i nie dołuj jeszcze bardziej.
Obiecuję, że at the end of the day będziesz się czuła o niebo lepiej.

3. Terapia książkowa
Tutaj trzeba być bardzo ostrożnym, bowiem książki wpływają na wyobraźnię bardziej niż filmy, dlatego łatwiej im wpłynąć na nasze emocje. Jednak mi pomagają, bo czytając przenoszę się zupełnie w książkowy świat i zapominam o całej reszcie. Potem właściwie przeżywam tylko tamten świat... taki kac książkowy :) To się tyczy też niektórych filmów, czy sztuk teatralnych, muzyki, obrazów a nawet wierszy - trzeba po prostu trafić na coś bardzo dobrego, co odwróci naszą uwagę.

4. Terapia DYI
Zrób coś sama!!! Ugotuj, uszyj, napisz, skomponuj, pójdź na siłownię, zabij czas! Wyciśnij dzień do ostatniej kropli a nie będziesz miała czasu na użalanie się nad sobą - bo zobaczysz ile osiągnęłaś ;)

5. Terapia... gniewu
Wreszcie - nie zawsze jest tak, że musisz odpędzić od siebie te myśli za wszelką cenę. W końcu to są Twoje emocje, to jest Twoje życie, od którego oczekiwałaś czegoś, co nie było Ci dane i jesteś na to zła. Więc gdy jest naprawdę źle, gdy jadąc autobusem masz łzy w oczach... nie próbuj tego stłumić. Wróć do domu i wypłacz się w poduszkę, powiedz Bogu co Ci leży na wątrobie, daj temu upust. Bóg lubi gdy jesteśmy przed nim prawdziwi, a nie udajemy że wszystko okej. Oczywiście, codzienny płacz w poduszkę nigdzie Cię nie zaprowadzi, dlatego warto pracować nad sobą i wiarą w swoją wartość. Ale czasem trzeba się wyżalić. Dla zdrowia.

Wtedy możemy też dowiedzieć się czegoś o sobie.

2 komentarze:

  1. Jeśli chodzi o terapię filmową, to polecam Dumę i uprzedzenie (wersja z Keirą :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki ;) Znam, uwielbiam ekranizację Austen, ale jeśli chodzi o "Dumę..." to zawsze pozostanę zwolenniczką BBC z 1995 (Colin!). Dla mnie osobiście jest to odstresowywacz po sesji egzaminacyjnej :D

      Usuń